Zaczęło się w 1840 roku kiedy mój pradziadek założył mały warsztat złotniczy… A dziś, 175 lat później historia zatoczyła koło. Znów otwieramy pierwszy butik, ale tym razem: pierwszy za granicą. I to na Bliskim Wschodzie! Pradziadek Władysław byłby nieźle zaskoczony.
Kiedy patrzę na różowy szyld, na którym w alfabecie arabskim jest napisane moje imię i nazwisko, mam wrażenie, że to jakaś baśniowa historia, która rozgrywa się na naszych oczach. Jeszcze 5 lat temu nie uwierzyłabym, że razem z moim bratem założymy markę biżuterii sygnowaną moim imieniem i nazwiskiem. Jeszcze 3 lata temu nie pomyślałabym, że nasz koncept rozwinie się do 10 butików w całej Polsce, że ktoś będzie do mnie podchodził na ulicy pytając się „Ty jesteś Ania Kruk? Zobacz, mam Twoją bransoletkę!”. A teraz trudno mi uwierzyć, że na Bliskim Wschodzie, w Dosze, stolicy Kataru, kobiety pod czarnymi abayami noszą zaprojektowaną przeze mnie biżuterię.
Tutaj muszę się Wam przyznać, że noszą ją już od kilku miesięcy! Dlaczego siedzieliśmy cicho? Dlatego, że nie lubimy szybkich sukcesów, które potem się równie szybko, acz dyskretniej, odwołuje. Woleliśmy poczekać, sprawdzić, przeanalizować pierwsze miesiące, aż będziemy mogli jasno i konkretnie powiedzieć: mamy butik w Katarze, sprzedaż idzie świetnie, zostajemy tam na dobre!
Przygotowując się do otwarcia butiku na Bliskim Wschodzie byłam bardzo ciekawa tego rynku i naszych miejscowych klientek. Różne kultury i różne kanony piękna to zawsze wyzwanie dla marek działających na wielu rynkach. Katar jest szczególnym przypadkiem: to prawdziwy “melting pot”, miejsce spotkań tak wielu różnych narodowości, tradycyjny i nowoczesny zarazem. Wybierając wzory do naszego butiku, musiałam kierować się zarówno gustem Arabek, Hindusek, których mieszka tam bardzo dużo, jak i Europejczyków, którzy przyjechali tu na kontrakty. Poznałam Polki i Polaków, którzy tam mieszkają, miałam przyjemność wypić kawę i dowiedzieć się wielu rzeczy o regionie bezpośrednio od Ambasadora Polski w Katarze, Krzysztofa Suprowicza, który pojawił się na oficjalnym otwarciu butiku.
To był szalenie inspirujący czas! Chciałabym się tym jakoś z Wami podzielić, przenieść trochę Bliskiego Wschodu do Polski, szczególnie w takie szare listopadowe dni, jakie ostatnio mamy. Dlatego teraz, na koniec listopada, debiutuje moja kolekcja AIDA – która powstała z inspiracji Bliskim Wschodem. Mieniące się w słońcu kryształy, bogactwo kolorów, rozbudowane formy kolczyków – smaki rodem z “Baśni Tysiąca i Jednej Nocy”. Kataryjki od dziś chodzą w polskiej biżuterii. Dlaczego nie działać również w drugą stronę i zainspirować Polki do noszenia orientalnych wzorów?
Dla mnie jako projektantki najbardziej fascynująca jest różnorodność i wymiana kulturowa. Dlatego jestem tak szczęśliwa z otwarcia butiku w Katarze. To duży krok dla marki ANIA KRUK. Jesteśmy naprawdę dumni, że jako jedna z pierwszych polskich marek otwieramy sklepy w Katarze i pokazujemy światu polskie projekty.
Co dalej? W październiku, po uroczystym otwarciu butiku w The Mall, jeszcze w długiej sukience, ale już bez obcasów, pojechałam na plac budowy centrum handlowego NorthGate, które będzie największą luksusową galerią handlową w Katarze. Tam, na parterze, obok największych marek modowych świata, powstaje drugi różowy butik. Polska marka, polska biżuteria, polski projekt wnętrza (zaprojektowane przez młodych architektów ze studia MODE:LINA). Obok największych światowych sieci. Nadal nie mogę tego ogarnąć w głowie! :) A w planie są już mamy kolejne bliskowschodnie lokalizacje…
Podsumowując: otwarcie drugiego, większego butiku już na wiosnę! Od czterech lat moje życie przypomina szalony rollercoaster, jest dużo pracy, dużo stresu, ale przede wszystkim – ogromna radość: z mojego zespołu, wszystkich dobrych i fajnych ludzi, których spotkałam na drodze, i którzy nas wspierali, z tego, co udało nam się razem zbudować. Pradziadek Władysław może przewraca się w grobie, ale prababcia Helena byłaby szalenie dumna!
Ściskam Was,